Co potrzeba żeby zostać przedsiębiorcą?

Cytat z Mistrza

Jedną z rzeczy, która napawa mnie niezmierną dumą jest fakt, że nasza Firma posiada już dwóch wspólników, którzy zostali nimi w wyniku zatrudnienia w Green Parrot jako pracownicy. Mowa oczywiście o Maćku i Mariuszu, którzy są partnerami w spółce Develtio.

Ostatnio jeden z pracowników zapytał mnie, „co potrzeba” żeby zostać partnerem. Postanowiłem napisać zatem kilka słów o tym „co potrzeba”. Jako lekturę uzupełniającą polecam „Najtrudniejsze w tym co trudne” Bena Horowitza . Kupiłem ze 3-4 sztuki tej książki, więc krąży ona po firmie jeśli ktoś byłby zainteresowany.

Mógłbym tu pieprzyć ogólnikami, ale pewnie to nie jest zbyt ciekawe, więc postanowiłem posłużyć się szeregiem przykładów.

Co potrzeba żeby być przedsiębiorcą w punktach:

  • Wstać o 2.30 w nocy, żeby skoordynować pracę grafika który jest aktualnie w Stanach, a musicie dowieźć coś na następny dzień do 10.00
  • Odwołać wyjazd na wakacje, bo jest ważne spotkanie u klienta. Jeśli na nim nie będziesz projekt ma 20% szans na wywalenie się – nie chcesz brać tego ryzyka, choć wydaje Ci się niewielkie.
  • Nauczyć się, odkryć, wymyślić coś unikalnego, czego nie ma nikt inny i/lub wspierać, pomagać, robić rzecz, na poziomie, który dla innych jest nieosiągalny. Stać się niezbędnym, przynajmniej dla wąskiej grupy osób.
  • Umieć prosić o zamknięcie transakcji 5 i więcej razy
  • Wsadzić sobie w tyłek swoją dumę (czasami) i pokornie wysłuchać tego czego chce klient i dlaczego on ma rację, ale też…
  • … umieć w bezpośredni sposób wyjaśnić klientowi że jest w totalnym błędzie i przekonać go, bez obrażania się for life, że trzeba to zrobić inaczej
  • Umieć zwolnić osobę, która jest jednym z twoich ulubionych znajomych / przyjaciół
  • Żyć pół roku bez pensji i…
  • …znosić bez urazy fakt, że zarabiasz przez określony czas mniej niż większość ludzi, których zatrudniasz
  • Jak coś spieprzysz, to wziąć to na siebie, pracować za darmo nad danym projektem, ale za to ciężej i dłużej (na zasadzie: obiad był niedobry i drogi, ale za to mało) i przekonać drugą stronę, żeby trzymała z tobą dalej
  • Czasami olać własną rodzinę, żeby dowieźć coś co wiesz, że będzie dla nich dobre w dłuższej perspektywie.
  • Zamienić wszystkie swoje hobby i zainteresowania w swoją firmę. Jak czytasz wieczorem, to czytasz o prowadzeniu biznesu. Czas wolny służy temu, abyś:
    • Wymyślił coś nowego dla swojego biznesu
    • Nauczył się czegoś nowego
    • Nie zwariował
  • Być opanowanym i umieć rozwiązywać konflikty, w których widzisz, że druga strona jest wobec ciebie nawet bezpodstawnie wroga i cię po prostu nienawidzi
  • Mieć irracjonalne poczucie optymizmu i nie przejmować się otoczeniem
  • Czasami (broń Boże nie zawsze, tylko wtedy kiedy się coś wali) brać na siebie zadania, które powinni zrobić inni
  • Czasami dawać innym zadania, które powinieneś zrobić sam i wiesz, że ktoś zrobi to gorzej, lub je kompletnie zawali, a ty potem będziesz musiał to potencjalnie naprawić – to niejednokrotnie jedyny sposób nauczenia kogoś czegoś
  • Przyznać się przed ludźmi, że coś spieprzyłeś
  • Nie poddawać się w negocjacjach i konfliktach. Często rozwiązanie danego problemu pojawia się w czwartej godzinie rozmów.
  • Kiedy masz pięć rzeczy, które się walą, wybrać te, które zawalić się nie mogą, a następnie stwierdzić, że wybrałeś pięć rzeczy i dowiozłeś całą piątkę, tylko po prostu byłeś w biurze w sobotę i niedzielę.
  • Właściwie cały czas się uczyć

Lista nie jest wyczerpująca, ale wydaje mi się, że trochę oddaje moje spojrzenie na temat „co potrzeba”.

Mała uwaga na koniec: Nie uważam siebie za mistrza biznesu. Być może inni są w stanie dać lepsze rady, lub uważają, że taki poziom wysiłku czy poświęcenia nie jest konieczny. Możliwe. Ja mówię co wiem sam, na swoją własną miarę.

Zbytnia pewność siebie

It’s easy to ridicule overconfidence. And indeed, it has its disadvantages. But it’s just what you need if you want to take on a problem most rational people would conclude was too hard. Fools dare where angels fear to tread, and sometimes they win.

Paul Graham

Warto go śledzić tutaj: https://twitter.com/paulg

Warto czytać jego artykuły tutaj: http://paulgraham.com/articles.html

Bio dla osób, które o nim nie słyszały:

Paul Graham is a programmer, writer, and investor. In 1995, he and Robert Morris started Viaweb, the first software as a service company. Viaweb was acquired by Yahoo in 1998, where it became Yahoo Store. In 2001 he started publishing essays on paulgraham.com, which now gets around 15 million page views per year. In 2005 he and Jessica Livingston, Robert Morris, and Trevor Blackwell started Y Combinator, the first of a new type of startup incubator. Since 2005 Y Combinator has funded over 2000 startups, including Airbnb, Dropbox, Stripe, and Reddit. In 2019 he published a new Lisp dialect written in itself called Bel.

Paul is the author of On Lisp (Prentice Hall, 1993), ANSI Common Lisp (Prentice Hall, 1995), and Hackers & Painters (O’Reilly, 2004). He has an AB from Cornell and a PhD in Computer Science from Harvard, and studied painting at RISD and the Accademia di Belle Arti in Florence.

Jak rozwalić każdy projekt – inspirowane odtajnionym przewodnikiem CIA dla sabotażystów

Wczoraj natknąłem się w sieci na bardzo ciekawy dokument z 1944 roku, wyprodukowany przez CIA. Nazywa się on Simple Sabotage Field Manual: Strategic Services i traktuje on między innymi o tym jak sabotować i upośledzać działania firmy.

Oczywiście przewodnik przeznaczony był dla osób chcących torpedować organizacje i firmy działające w ramach Państw Osi, ale wydaje mi się, że w wielu firmach do dzisiaj zasady te skutecznie rozwalają projekty.

Przykłady porad dla sabotażystów działających w firmach / organizacjach z podręcznika CIA :

  1. Jeśli to możliwe odsyłaj wszystkie sprawy do decyzji komitetów w celu dalszej analizy i przemyślenia. Staraj się aby komitety były tak duże jak to tylko możliwe – nigdy nie mniejsze niż pięć osób
  2. Przywołuj nieistotne zagadnienia tak często jak to tylko możliwe
  3. Źle interpretuj polecenia. Zadawaj niezliczone pytania i angażuj się w długie wymiany korespondencji na temat każdego zagadnienia. Spieraj się z każdym poleceniem.
  4. Spieraj się o dokładne precyzowanie i zapis każdej komunikacji i postanowienia
  5. Aby obniżyć morale i produkcję bądź miły dla niewydajnych pracowników i dawaj im awanse. Dyskryminuj niewydajnych pracowników i narzekaj na ich pracę
  6. Zawsze najpierw przypisuj ludziom nieistotne zadania a następnie zadbaj aby istotne zadania były przypisane niewydajnym pracownikom
  7. Nalegaj na perfekcyjne wykonanie względnie nieistotnych produktów / usług. Odsyłaj je do poprawek przy najmniejszej wadzie.
  8. Organizuj konferencje kiedy jest dużo istotnej pracy do wykonania
  9. Egzekwuj zasady i regulacje do ostatniej litery prawa
  10. Mów istotnym dzwoniącym, że szef jest zajęty

Piękne prawda? Dziesięć punktów powyżej to moje perełki z podręcznika. Właściwie stosowanie się do tych zasad w zupełności wystarczy aby położyć każdy projekt, ale nie byłbym sobą, gdybym nie dodał coś własnego.

Moje porady jak wysadzić w powietrze każdy projekt:

  1. Wysyłaj do uczestników projektu jak najwięcej korespondencji e-mail. Staraj się nie tworzyć jednolitych plików – rozbijaj zagadnienia na wiele wiadomości.
  2. Nie pozwalaj specjalistom na długie okresy skupienia nad zadaniem. Przerywaj je mniejszymi, pilnymi zadaniami o wysokim priorytecie
  3. Zawsze realizuj najpierw zadania pilne, a dopiero potem ważne
  4. Twórz niepełne specyfikacje produktów i zadań i aktualizuj je w trakcie trwania projektu. Zmień jakieś kluczowe założenie.
  5. Zmieniaj specyfikację produktu w trakcie realizacji projektu
  6. Wprowadzaj do swojej pracy jak najwięcej multitaskingu
  7. Twórz rozbieżne oczekiwania odnośnie projektu. Zadbaj o to aby każda strona projektu: klient, managerowie, specjaliści miała inną wizję tego jak ma wyglądać finalny produkt.
  8. Oczekuj od uczestników projektu, że będzie on wykonany tanio, szybko i dobrze.

Dla każdego managera / PMa polecam lekturę całości. Dostepna jest domenie CIA tutaj.

Z kim lubię pracować?

Zatrudniłem w życiu parę osób i wydaje mi się, że mam już mandat do tego aby napisać post o tym jakie warto jest mieć podejście do swojej pracy. Poniższe pisanie powinno się przydać szczególnie ludziom młodym (powiedzmy do 25 – 30 roku życia), którzy jeszcze mają jakiś wpływ na to jak kształtują swoje podejście do tak fundamentalnych rzeczy jak praca.

Krótka uwaga na początek: Praca jest ważna. Spędzasz tam większość swojego świadomego czasu. Nie warto tego spieprzyć. Olej brednie typu „Ja realizuje się po pracy”. To nie działa. Po pracy masz być przyjacielem, partnerem / partnerką, rodzicem. Ewentualnie możesz pojechać nad jezioro.

Uświadom sobie, że nie jesteś pracownikiem

Pracownik miesiąca

Podejście, które zawsze wygrywa to ustawienie siebie w pozycji przedsiębiorcy a nie pracownika. Prowadzisz firmę, której marka to twoje imię i nazwisko. Swoje zadania, rozwój, pensję i co najważniejsze ludzi z którymi pracujesz powinieneś dobierać z punktu widzenia swojej „firmy”. Podejście „pracownika” zakłada bierność. Podejście przedsiębiorcze zakłada aktywność. W takim podejściu masz wolność działania i nie traktujesz swojej pracy jako dupo-godzin, tylko jako rozwój firmy. Patrz na swoją karierę jako na system dostarczania wartości, za który jesteś odpowiedzialny i który rozwijasz z czasem. To bardzo elastyczne podejście dające swobodę i bezpieczeństwo. W takim systemie twój pracodawca to nie pogromca niewolników, tylko twój klient. Czujesz to? Nagle okazuje się, że możesz być jego partnerem, a nie podwładnym. Jeśli twój pracodawca szuka podwładnych a nie partnerów – uciekaj.

Nikt nie troszczy się o McDonald’s poza McDonald’s

Nie powinieneś liczyć, że ktoś będzie się troszczyć o ciebie. Sam kierujesz swoją firmą i jeśli czegoś potrzebujesz po prostu to załatw. Nie licz na to, że ktoś inny będzie dbał o twój rozwój / postęp. Potrzebujesz czegoś – powiedz to. Chcesz coś zmienić – wynegocjuj to. Nie czekaj aż ktoś przyjdzie i rozwiąże twoje problemy.

Inwestuj na starcie

Każda firma musi inwestować żeby funkcjonować. Zwróć uwagę, że używam słowa „funkcjonować”, a nie „odnieść sukces”. Sukces to odrębne zagadnienie. Pierwsza praca to prawdopodobnie twoja najważniejsza inwestycja. Dlaczego? Bo jak będziesz starszy kasa będzie ci potrzebna znacznie bardziej niż na początku drogi, a twoje potknięcia będą oceniane i krytykowane znacznie poważniej, niż potknięcia młodzieniaszka. W pierwszych latach kariery tworzysz kapitał, który potem pomnażasz. Popełniaj błędy i pozwól sobie próbować rzeczy, których nie umiesz. Jeśli od razu zależy ci na szmalu, to bardzo tego pożałujesz za 10 lat, kiedy uświadomisz sobie jak wiele straciłeś na tempie rozwoju wybierając szmal ponad ludzi. Na początku kariery lepiej jest pójść pracować za darmo ale z wybitnymi ludźmi. Żryj suchary, śpij na kocu u ciotki i idź pracować z najlepszymi.

Inwestuj po drodze

To co potrafisz dzisiaj za rok będzie warte znacznie mniej. Jeśli przestaniesz inwestować w swój rozwój, naukę i rozwiązywanie co raz trudniejszych problemów to wcale nie staniesz w miejscu. Zaczniesz się cofać.

Ekstremalna odpowiedzialność

Światu brakuje ludzi którzy biorą odpowiedzialność za problemy. Ludzie to maszynki do rozwiązywania problemów. Uświadom to sobie i weź pełną odpowiedzialność za rozwiązywanie problemów, które Cię spotykają. Traktuj współpracowników i swojego szefa jako SWOJE zasoby na drodze do rozwiązywania danego problemu w pracy. Bądź lokomotywą rozwiązującą problem, a nie wagonikiem. Nie potrafię chyba nawet wyrazić jak potężną skuteczność w swoim rozwoju możesz uzyskać z takim podejściem. Ludzie dookoła zaczną traktować cię jakbyś miał super-moce.

TL;DR

Mój skromny przekaz da się podsumować w czterech punktach:

  1. Bądź przedsiębiorcą, a nie pracownikiem
  2. Zacznij karierę od inwestycji w rozwój, a nie od maksymalnej pensji
  3. Inwestuj po drodze – ucz się cały czas
  4. Bierz pełną odpowiedzialność za problemy, rozwiązuj je. Traktuj współpracowników i szefa jako zasoby, a nie przedszkolankę

Na koniec dodam jeszcze, że plus powyższego podejścia jest też taki, że jak za 8 – 15 lat zniknie klasyczny stosunek pracy (o czym jestem mocno przekonany), to nie obudzisz się z ręką w nocniku i będziesz wiedział jak się zachować.

Długi wpis: Marketing online dla restauracji

Jak pokazuje nasze doświadczenie proces wyboru restauracji potrafi być bardzo złożoną drogą poprzez Internet. Na pewno warto zadbać o to aby na tej drodze konsument napotkał twoje drogowskazy i odnalazł właściwą ścieżkę – tą na której zależy i tobie. W niniejszym artykule postanowiłem zbudować solidną mapę, dzięki której każdy zainteresowany będzie mógł uświadomić sobie jak wiele korzyści można czerpać z dobrze zaplanowanej reklamy w sieci, a ci którym marketing online jest nieobcy zaktualizują swoją wiedzę o najważniejsze trendy.

  1. Mobilna strona internetowa – bez niej tracisz pieniądze Responsywna strona internetowa, czyli taka, która dostosowuje się do urządzenia na którym jest oglądana to zupełna podstawa. Pamiętajmy przy tym, że około 40% ruchu na stronach internetowych restauracji odbywa się poprzez telefony i tablety. Nie wolno tego lekceważyć. Każda restauracja powinna mieć dzisiaj witrynę dostosowaną do wymagań urządzeń mobilnych.
  2. Zaskakująca wartość sprzedażowa Facebooka Nikt chyba nie ma wątpliwości co do tego jak istotną rolę pełni Facebook w generowaniu czystej sprzedaży, czy budowaniu wizerunku i retencji klienta. Odpowiednie działania na Facebook obejmują kilka obszarów, przy czym niektóre z nich mogą być dla wielu restauratorów zaskakujące.
    1. Podstawą na pewno będzie odpowiednio stworzony fan page. Dla wielu lokali fan page staje się znacznie ważniejszy od strony internetowej, dlatego warto zadbać o to aby dobrze wyglądał i posiadał najważniejsze informacje, na podstawie których osoba może stwierdzić, czy oferta danej restauracji jest odpowiednia.
    2. Odpowiednio przygotowane posty sponsorowane i dokładnie targetowania komunikacja przekłada się na konkretne zamówienia. Sprzedaż klientów pozyskanych poprzez Facebooka zamykana jest przez telefon (rezerwacja stolika), czy w przypadku zamówień z dostawą poprzez stronę internetową i telefon.
    3. Zaskakujące może wydać się niektórym jak istotną rolę może pełnić komunikator Facebook. Dla jednego z naszych klientów restauracji Sushi Wola, komunikator jest równoprawnym miejscem składania zamówień, ustalania szczegółów dostawy, czy poszerzania wiedzy użytkowników na temat menu. Jestem przekonany, że komunikatory internetowe staną się dla restauracji jednym z podstawowych kanałów dotarcia do stałych klientów oraz obsługi zamówień.
  3. Bądź gotów na radzenie sobie z problemami w komunikacji online:
    1. Stwórz standard obsługi klienta poprzez internet
    2. Nie powierzaj swoich social media amatorom. Dobry manager social media musi być osobą doświadczoną, empatyczną i rozumiejącą twój biznes
    3. Bądź transparentny. Przyznawaj się jeśli popełniłeś błąd i spróbuj wynagrodzić to klientowi.
    4. Nie myśl, że jeśli nie ma cię w social media, to problem kryzysów i krytyki nie dotyczy cię. Właśnie wtedy jesteś najbardziej narażony.
  4. Konsument w ruchu, czyli Google Maps  Uważam, że odpowiedni profil restauracji w ramach google maps może w znaczący sposób wpłynąć na pozyskanie konsumentów, którzy nie mają czasu i będąc w nieznajomym rejonie miasta szukają czegoś na ząb. Ponad to na pewno pełnią one fundamentalną rolę w kierowaniu do naszego lokalu turystów, czy osób w podróżach biznesowych.
  5. Cztery rodzaje recenzji w sieci i co z nimi robić? Czy będą to recenzje w ramach Facebook, Google Maps, opinie zamieszczone w portalach takich jak Zomato (dawni Gastronauci), czy TripAdvisor – wszystkie one mają fundamentalny wpływ na konsumenta. Wiele restauracji pozostawia swoje profile w ramach portali gastronomicznych bez opieki, co stanowi fundamentalny błąd. W sytuacji w której nie śledzimy i nie reagujemy na to co piszą o nas konsumenci odpuszczamy bardzo zaangażowany fragment naszej grupy docelowej, który potencjalnie możemy zamienić w ambasadorów marki. Jak dzielę recenzje ze względu na jej wydźwięk i jak sobie z poszczególnymi typami recenzji radzić możecie poczytać w poście Cztery rodzaje recenzji w sieci i co z nimi robić?
  6. Jak działać na YouTube
    1. Spoty video w ramach YouTube możesz dokładnie targetować do swojej grupy docelowej, a płacisz tylko wtedy, kiedy osoba faktycznie zobaczyła twój film do końca – nie wyrzucasz pieniędzy w błoto kupując „pusty” czas antenowy.
    2. Zdobywaj wideo-referencje klientów- czemu nie zaproponować darmowego deseru dla każdego klienta, który jest gotów wystąpić przed kamerą i powiedzieć kilka słów o restauracji, atmosferze, menu lub pracownikach? Z tego typu referencji można tworzyć dynamicznie zmontowane, krótkie filmy, lub zamieszczać je pojedynczo
    3. Poradniki- poproś szefa kuchni aby przekazał widzom kilka wskazówek lub trików kulinarnych. To samo możesz zrobić z utalentowanym barmanem, czy baristą.
    4. Nagrywanie specjalnych wydarzeń – czy to zbiórkę pieniędzy na cele charytatywne, targ śniadaniowy czy też muzyka na żywo, warto uchwycić te szczególne chwile na wideo.
    5. Poznaj nasz personel – każdego tygodnia przeprowadź wywiad z osobą z personelu
    6. Wideo menu – sfilmuj swoje dania, dodaj głosową narrację zachęcającą widzów do spróbowania nowości.
  7. Możliwości Instagram dla restauracji
    1. W kreowaniu doświadczenia związanego z twoja restauracją na Instagram chodzi o coś więcej niż to, co goście zobaczą na talerzu. Pokaż atmosferę, przyjazny personel, popisowe koktajle, imprezy okolicznościowe, catering i ogólny wystrój.
    2. Oczywiście, chcemy także pochwalić się naszym jedzeniem. Nie ma potrzeby robić całego menu w wersji online, ale zdecydowanie warto pokazać swoje najlepsze pozycje. Połączenie świetnie wyglądającego zdjęcia dania, ludzi delektujących się koktajlami kręcących się wokół baru, nowych pozycji w menu i napojów, uśmiechniętej obsługi, pracowitych kucharzy i specjalnych wydarzeń stworzy wizerunek w sieci, który pomoże potencjalnym gościom w wyborze miejsca.
    3. Instagram jest tez świetnym miejscem do prowadzenia konkursów, które możemy realizować poprzez tworzenie własnych hashtagów (haseł opatrzonych znakiem „#”)
    4. Wrzucanie na oficjalne konto zdjęć zza kulis funkcjonowania lokalu pozwala utworzyć osobistą więź z gośćmi i wzbudzić w nich głębsze emocje wobec marki, nie tylko jedzenia. To nie tylko dawanie klientom możliwości zerknięcia na procesy zachodzące w lokalu od kuchni.
  8. SnapChat platforma dotarcia do młodych Jest to aplikacja o charakterze komunikatora, w którym zamiast tekstu przesyłane są tzw. snapy, czyli zdjęcia oraz krótkie filmy, które można opatrzyć komentarzami, dorysowywać coś do nich, czy dodać specjalne naklejki i ikonki. W ramach tej platformy możemy pokusić się o następujące działania:
    1. Komunikacja przy pomocy SnapChat jest najbardziej osobista ze wszystkich social media i doskonale nadaje się do pokazania wewnętrznego życia firmy
    2. Świetnym pomysłem może okazać się przekazywanie poprzez SnapChat tajnych kodów rabatowych i kuponów tylko dla śledzących nas użytkowników. Buduje to ekskluzywność tej grupy oraz świetnie wpływa na jej zaangażowanie i lojalność
    3. Rzucaj wyzwania – ukryj niespodziankę gdzieś w swoich Snapach, dając klientom 10 sekund (lub mniej), aby ją znaleźli . Ci, którzy znajdą niespodziankę, wygrają bonusy!

 

Tizer: Kim jest pokolenie ZET dla magazynu Brief

W nowym Briefie możecie przeczytać mój artykuł na temat pokolenia Z. Wybrałem kilka faktów na blogaska, po resztę sięgnijcie do druku

  • Ujmując rzecz najszerzej przedstawicielami generacji Z są osoby urodzone od połowy lub końca lat 90 do dzisiaj.
  • Za fundamentalną cechę tych ludzi uważam fakt, że nie znają oni świata bez Internetu i telefonów komórkowych.
  • Dorastając w świecie totalnego zalewu informacjami i niezliczonymi opcjami wyboru, dzieci z pokolenia Z musiały wykształcić umiejętność szybkiego sortowania i kategoryzowania tego co wartościowe i interesujące od całej reszty.
  • Quasi-badanie firmy Altitude (Through the eyes of gen Z) sugeruje, że zety charakteryzują się nie tyle ośmiosekundową koncentracją uwagi, co ośmiosekundowym filtrem treści.
  • Wbrew obiegowym opiniom, rezultaty większości badań pokazują, że to spotkania i relacje twarzą w twarz są wciąż najbardziej istotną i pożądaną metodą interakcji z rówieśnikami dla zetów, a sieci społeczne są jedynie pewnym przedłużeniem takich znajomości.
  • Przejście przez wybiórczy filtr młodych z pokolenia Z będzie możliwe jedynie dzięki bardzo angażującym rozwiązaniom reklamowym oraz jasnych dowodach pokazujących, że dane doświadczenie marki będzie zyskowne, czy korzystne dla odbiorcy. Słowem, już sama komunikacja marketingowa będzie musiała nieść konsumentowi konkretną wartość dodaną.
  • Zety mogą okazać się tym pokoleniem, które naprawdę jest w stanie dopłacić do produktu, jeśli będzie miało świadomość, że firma która za nim stoi wspiera sprawy bliskie ich sercu.
  • Firmy, które nie będą w sposób klarowny oraz transparentny informowały o swojej polityce zbierania danych i stosowania ich w marketingu mogą spotkać się z potężną krytyką ze strony generacji Z.

 

Uber zeżre wszystko?

  1. Pamiętacie korporację Wayland-Yutani z drugiej części Obcego?
  2. Ta korporacja, której logo było wszędzie, generalnie była dość zła i wydawała się panować nad światem
  3. To tylko science fiction, ale może nie tak do końca?
  4. Czego chciałby Uber?
  5. W końcu nazwa Uber, to z niemieckiego „ponad”. To stawia w ciekawym świetle szybko rosnącego giganta od dzielenia się samochodami… i nie tylko od tego.
  6. Opcja UberEATS pojawiła się w pierwszych miastach w stanach i polega na dowożeniu jedzenia. Na razie z wybranych knajp i wybranych miastach.
  7. Co więcej nie wydaje się to dodatkiem do aplikacji, bo zajmuje tam równoważne miejsce z przejazdami. Świadczy to o dość poważnym podejściu do tematu ze strony Ubera.
  8. To duży krok ze strony Uber do większego celu jakim jest transport nie tylko ludzi, ale WSZYSTKIEGO w obrębie miasta.
  9. I tu pojawia się temat złowieszczych korporacji
  10. Czy Uber za lat kilka – kilkanaście będzie kontrolował większość miejskiego transportu?
  11. I co to oznacza dla całego biznesu przewozowo-dostawczo-transortowego?

Zamieszki, aresztowania, protesty i Uber, czyli innowacja w transporcie

  • Uwielbiam Ubera. Odkąd firma pojawiła się w Wawie nie jeżdżę niczym innym.
    • Nawet to, że w wieku 31 lat zrobiłem prawko i kupiłem auto nie zmienia faktu, że po mieście najbardziej lubię przemieszczać się Uberem.
  • Uber jest wydajny, tani, ma (pomimo narzekań kierowców) świetną aplikację, a kierowcy to mili ludzi (nie to co taksiarze).
  • Dlatego denerwuje mnie to, że tak wiele osób z walczy z tą firmą. Może nawet nie tyle z tą firmą, co z tą ideą.
  • Uber pokazuje, że wolnorynkowy pomysł, odpowiednia technologia i wymykanie się regulacjom prawnym (czy może lekkie ich naginanie) daje doskonałe efekty.
  • Czy ktoś spotkał się ze złą obsługą, lub „niebezpieczną taksówką” przed którą tak mocno starają się chronić nas, biednych obywateli ustawodawcy, lub jakże zainteresowani naszym dobrostanem warszawscy taksówkarze?
    • Mi się to jeszcze nie zdarzyło, a odkąd appka jest w PL, to wykonałem chyba z… pomyślmy:
      • o ile dobrze pamiętam, to jeżdżę uberem od około 6 miesięcy. Od początku byłem raczej dość częstym klientem, myślę że średnio wykonuję z 10 do 15 kursów tygodniowo. Miesięcznie daje mi to minimum 40 przejazdów.  6 x 40 = 240 kursów (to bardzo ostrożny szacunek) odkąd używam aplikacji.
  • Pięknym przykładem tego jak monopol zwalcza dobre rozwiązania jest Francja, gdzie taksówkarze organizują zamieszki na ulicach, a dwóch managerów firmy zostało zatrzymanych.
  • Taksówkarze mogą walczyć, ale przegrają. Nie przegrają dlatego, że będą mieli gorszych prawników, że Uber ma kupę kasy i doskonały lobbing (ponoć). Przegrają bo walczą z innowacją i zmianami w tym jak postrzegamy świat (przez nasze telefony). Z takim przeciwnikiem nie mają szans.
  • I bardzo dobrze
  • Miejmy tylko nadzieję, że Uber będzie miał godną siebie konkurencję i nie będziemy skazani na świat, w którym Uber będzie tym dla transportu, czym Facebook dla komunikacji.

 

Dlaczego nie uda ci się zostać przedsiębiorcą w 21 punktach

  1. Bo jesteś konformistą
  2. Bo masz niestabilną samoocenę (niską możesz mieć, oby stabilnie)
  3. Bo kończysz właśnie szóstą podyplomówkę
  4. Bo źle znosisz długi
  5. Bo nie radzisz sobie z nadwyżką finansową (to dość powszechny problem wbrew pozorom!)
  6. Bo jesteś sknerą
  7. Bo jesteś  rozrzutny
  8. Bo jesteś niekonsekwetny
  9. Bo źle znosisz stres (w sumie to może być, tylko umrzesz szybciej)
  10. Bo nie potrafisz być nierealistycznie optymistyczny
  11. Bo masz short attention span
  12. Bo na starcie myślisz, że zbudujesz i sprzedasz swój biznes za dwa lata
  13. Bo podchodzisz do firmy jak do „roboty”
  14. Bo nie umiesz zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi 😉
  15. Bo porażki rozpamiętujesz latami
  16. Bo porażki zapominasz i zupełnie się nimi nie przejmujesz
  17. Bo nie umiesz słuchać ludzi
  18. Bo myślisz, że dobry produkt sprzeda się sam
  19. Bo nie umiesz rozmawiać o pieniądzach – zwłaszcza w trudnych sytuacjach i negocjacjach
  20. Bo jarasz się przyszłym sukcesem a nie drogą do niego – umiejętność czerpania satysfakcji z codziennej pracy we własnej firmie to klucz. Podkreślam to: ma cieszyć cię to że jutro robisz te 4 rzeczy z listy, a nie tylko to że za rok będziesz bogaty i podziwiany przez pracowników
  21. Koronne: bo wierzysz w to, że możesz dowiedzieć się że masz potencjał na przedsiębiorcę czytając listy takie jak ta

Co robić kiedy twój biznes zmierza donikąd?

  • Czasami podczas współpracy z klientami (zazwyczaj wcale nie na samym początku) dochodzę do wniosku, że produkt, usługa, czy model biznesowy jest bez sensu. Po prostu nie ma szans na nim zarobić. Wtedy dla każdej agencji lub konsultanta biznesowego są dwie drogi:
    • ukrywać prawdę i starać się jak najwięcej zarobić dopóki „ofiara” wierzy w to co robi – i tą drogę niestety wiele firm wybiera!
    • skonfrontować klienta ze swoją opinią. W takiej sytuacji możliwych jest kilka scenariuszy:
      • utrata klienta – niektórzy ludzie po prostu nie są gotowi aby usłyszeć prawdę i wolą utrzymać swoje przekonania na temat danego przedsięwzięcia choć codziennie palą pieniądze
      • klient wierzy ci połowicznie – z jednej strony akceptuje pewne fakty i dowody, ale nie jest w stanie przekonać się, że ostatnie pół roku pracy, wydanych pieniędzy i wysiłku poszło na marne. Stara się reanimować firmę w dotychczasowej formie:
        • wydając więcej na marketing
        • wprowadzając nieistotne zmiany i poprawki
        • wymieniając pracowników
      • klient rozumie to co mówisz i kapituluje – jakkolwiek brzmi to okropnie, jest to na pewno lepsze rozwiązanie niż dwa powyższe. Przynajmniej z pozostałymi pieniędzmi zrobi coś rozsądniejszego niż wypalenie ich lub reanimacja trupa
      • klient rozumie to co mówisz i podejmuje walkę o zmianę -i tu właśnie zaczyna się piękna historia (link do przykładów), która stoi za niektórymi z najlepszych / najskuteczniejszych firm na świecie.
  • To właśnie ostatnim przypadkiem chciałem się dzisiaj szerzej zająć.
  • Zazwyczaj wydaje się, że moment kiedy orientujesz się że coś idzie nie tak przyszedł za późno. Mówią ci to klienci, współpracownicy, czy zewnętrzni partnerzy tacy jak agencje, firmy konsultingowe. Nic w tym dziwnego – złe wiadomości w biznesue zawsze przychodzą za późno.
  • Zazwyczaj też przeczuwasz że coś jest nie tak, ale dopóki ktoś „z zewnątrz” nie wyleje ci na głowę wiadra zimnej wody nie możesz się obudzić ze złego snu.
  • Po przebudzeniu świat wygląda źle – jest ponuro, konkurencja cię wyprzedza, masz mniej kasy,  może straciłeś dobrego pracownika, albo wręcz odwrotnie – doszedłeś do wniosku że od początku pracowałeś z nieodpowiednimi ludźmi.
  • Ale są też jasne strony. Zazwyczaj obejmują one to czego się dowiedziałeś:
    • czego nie potrzebują klienci
    • który pracownik jest leniem, a który jest niesamodzielny
    • jakie metody dotarcia z komunikacją do konsumenta mają sens
    • dobrze znasz ofertę konkurencji (przynajmniej na tym etapie już powienienś!)
    • z jakimi partnerami zewnętrznymi warto pracować
    • wiesz kogo na prawdę masz po swojej stronie
    • o zgrozo – twój wspólnik to kanciarz
  • Wiedza i doświadczenie tego typu jest potężnym narzędziem.
  • Prawdopodobnie to właśnie brak wiedzy i doświadczenia doprowadził cię do obecnej sytuacji kryzysowej
  • Teraz jest właśnie pora podsumować ją, wyciągnąć wnioski i zacząć działać w nowym kierunku!